Komentarze: 2
Po przyjezdzie na hale wisły tam gdzie mielismy odjazd okazalo sie ze duza czesc uczestnikow to metale O_o i wieksza polowa obozu to bedą dziewczyny.
Niezla mialem załamke ale jakos nie dalem sie zasmucic :) wsiadlem do busa i tak jechalismy z 2,5h.Jak dojechalem to bylo znowu lekkie zalamanie bo zobaczylem baraki w ktorych mielismy spac.
Hehehehe na poczatku niechcący chcialem sie zapisac do grupy szczeleckiej ale jak doszlo do zapisu mnie szybko sie zorientowalem i ucieklem do grupy specjalnej.
To nie byl oboz Harcerski czy tam ten oboz Samoobrony.Wprawdzie bylo tam troche z tej Samoobrony ( zostalem wybrany do grupy 10osob ktore mialy cwiczyc specjalne chwyty dla telewizji,oczywiscie nas nie nakręcili o dziwo).
Byl to bardziej oboz Wojskowy z nauka przetrwania.Codzienne musztry o 6.30 zwalaly czlowieka na kolana.Nie raz marzylem o tym zeby mnie ktos juz zabil i dal mi spokoj.
Koszmar...pod koniec robilismy po 500brzuszkow albo 200pompek z malymi przerwami.W sumie na poczatku sam sie prosilem z qumplami o to by dali nam kare i zebysmy pompowali.Potem juz nie bylo na to wszystko
sily i siedzielismy w miare cicho.Z nauk specjalnych atakow wynioslem pare siniakow i jednego guza na glowie ;D Mieszkalem w baraku 8 osobowym ( max).
Qumple byli spoko (2 metale a reszta albo taka neutralna albo lekko hh,techno,pop).W 1dzien juz obaliliśmy trochu vodki i wlasnie po 1 dniu zaczeli mnie nazywac PREZES.Juz nie pamietam z kad to sie wzielo ale trudno.
No wiec Prezes nie byl grzeczny ]:-> po 1,5h zaszedl pod skore naszego Instruktora i potem zadko co zostal wybierany do reprezentacji gry w Siatke mimo iz mu bardzo dobrze szlo.
Prezes gral za to w wyscigu Patrolowym(szukanie punktow i rozpoznawanie terenu) oraz w torze przeszkod gdzie nasza 5osobowa ekipa zajela 1miesce i dostalem zegarek na biurko :P (taki fajny ;d;d).
Przy szczekaniu jak zwykle wyszlo ze jestem slepy i ledwo tarcze widze :) Ale szczelanie i tak nie jest moja pasją.Szczelalem z pistoletu pneumatycznego i glatkolufowego (mam troche łusek po tym).
Jeszcze pamietam 1 wyprawe na Baligowke ( do lasu) 17km marszu łączone z jedzeniem mrowek :) mniam...mrowki z cukrem.Jak doszlismy do obozu trzeba bylo sobie zbudowac samemu Szalas O_o i tam spalismy przez 2 nocki.
Bylo zimno jak cholera a komary cieły jak cholera.Mielismy Palkiewicza ( line zawieszoną nad jeziorkiem po ktorej mielismy przechodzic) ale ta lina byla troche felerna bo kto by nie wchodzil to i tak dotykal wody,ja stracilem rowniowage jak trzesli i przechodzilem dołem na wisielca.
Najlepsze bo przechodzilem pod wodą caly czas bo lina tak opadała i jeszcze pod koniec walnąl kolo mnie grant bo nasz druzynowy go walnąl obok mnie do wody :D jazdaa
Na Balogowce mielismy zajecia z maskowania,najpierw nas pomaowali,dali troche teorii a potem wpuscili w jakies ziarna i mielismy przejsc trochu tego nie zauwazeni.
Najbardziej mi sie podobalo jak przyszla kolej na szczelcow (teraz to oni mieli przejsc na Baligowke i tam nocowac).
Wtedy to z ponad 40osob wybrali 6 w tym mnie i pojechalismy samochodami na miejsce gdzie oni obozowali.
NASZE ZADANIE: Pod osłoną nocy przekrasc sie do ich obozu przez las i ukrasc im plecaki,karimaty itd.Niestety jakas SZUJA wyslala eska ze jedziemy i ciezko bylo.
Bylo wtedy pare fajnych motywow typu ja sobie siedze zamaskowany w krzakach a 2metry kolo mnie warta sobie siedzi i swieci szukając NAS lub jak w ostatnim momencie zucilem sie za drzewo i tym sposobem ukrylem sie przez 15osobowa grupą Turyskow
ktora miala wlasnie rozpoznanie terenu ( jedno zaswiecenie latarką w tył i juz mnie mają).Jeszcze pamietam ich text jak szli ,,jak beda blisko napewno ich znajdziemy'' heh smieszni.
Po umowionym czasie tylko ja wrocilem ale niestety bez plecakow.Sytuacja sie pozniej skomplikowala gdy jedna osobe złapali turysci a reszta sie zgubila w lesie.
I tak po 1h dopiero odjechalismy w pelnym składzie.Codziennie byly rozpisywane warty.Mi i 3qumplom udalo sie miec warte przez cala noc i zajawki byly swietne.
Alkoholu w sumie nie duzo wypilismy.Najwiecej kasy sie wydawalo na jedzenie bo tam karmili dosc dobrze ale maloo.Sniadanie,obiad i kolacja to bylo za malo dla Specjalnych ktorzy mieli 30minut odpoczynku po poprzedniej rzeczy i znowu w droge.
W zakopanym byla pizza ;D mniam pyszna i jakies piwo.Ja sobie tam kupilem fajna flage Limp Bizkit.Raz przez 4h szlismy marszem do Zakopca i na koncu myslalem ze mi nogi odpadną.Dziewczyny to jęczaly cholernie.
Zdarzylo mi sie podczas obozu nosic 2 razy kamienie przez caly dzien w kieszeni za trzymanie rąk wiadomo gdzie i noszenie plecaka z calym ekwipunkiem za nieposlusze
stwo.Taka kara jest o wiele gorsza od jakis tam pompek.Zielonej nocy niestety nuie bylo bo w ostatni dzien padalo i wia
ło jak na zlość a mielismy plan wynieść lózka na pole i spac na polu.Jeden z naszych podobno nasikal za domek komendanta i dostanei z to wilczy list,czemu ja na to nie wpadlem :D.Przez 2-3dni mielismy PCK i cudem (cudem,cudem,cudem) zdalem i dostalem certyfikat PCK mimo iz podczas teorii i kursow spalem albo gralem z qumplami w karty.
Jak przyszlo co do czego to łamalem manekinowi kośći zamiast go ratowac.Jakies 2tyg. po rozpoczeniu Obozu przyjechala do nas Straz Graniczna i przejechalismy sie ich pojazdami,ja sie pobawilem Uzi.
Na poczatku byly male zatargi z kibicami Cracovi z 1 oddzialu ale potem byl luzik.Dyskoteki 3-4 podczas calego obozu i trochu nudne bo ten DJ byl do dupy..na samym koncu w autobusie dostal po mordzie i okularki mu zniszczyli sesese ;D.
Jakbym sie skupil przez 5minut to moglbym jeszcze RAZ napisac tyle textu o tym co sie dzialo na obozie ale nie bede was zanudzał.
Wedlug mnie bylo Jedwabiscie mimo iz codziennie wyciskali z nas 7poty i chcialo nam sie spac cochwile.Nauczylem sie jak przezyc i nie dac sie zabic.
Dostalem odznake OSO,certyfikat PCK oraz zakosilem Maske Gazowa na pamiątke ;D.Na koncu popisalismy spayem kible zeby bylo wiadomo ze to my wyjechalismy ;d
Moja kondycha teraz jest bardzo zadowalająca i jest gites ;d Za rok tez tam pojade a w Piątek mamy zlot osob z Obozu :)